Służby wciąż badają miejsce eksplozji na linii kolejowej nr 7 koło Miki, natomiast PKP PLK naprawia już sieć trakcyjną w rejonie Puław, gdzie prawdopodobnie również doszło do aktu dywersji. Cała linia nr 7 ma być przejezdna po dwóch torach dzisiejszej nocy. Trwa śledztwo a wojsko sprawdzi 120 kilometrów linii do granicy z Dorohuskiem. Co jeszcze wiemy po oficjalnej konferencji służb na temat dywersji na kolei?
Od rana relacjonujemy wydarzenia
związane z linią kolejową nr 7, łączącej Warszawę z Lublinem i Dorohuskiem. Jak oznajmił rano premier Donald Tusk, fragment toru linii nr 7 w rejonie miejscowości Mika na Mazowszu został
wysadzony w ramach dywersji. Przypomnijmy, że ubytek w torze zosta
ł zauważony w niedzielny poranek przez maszynistę Kolei Mazowieckich, który zatrzymał swój pociąg zmierzający w kierunku Dęblina. Od tego momentu ruch na linii nr 7 odbywa się po jednym torze, co przekłada się ok. 10-minutowe opóźnienia poszczególnych pociągów.
Bieżącą sytuację na specjalnej konferencji prasowej zrelacjonowali minister spraw wewnętrznych i administracji - Marcin Kierwiński, Tomasz Siemoniak - minister koordynator służb specjalnych, Waldemar Żurek - minister sprawiedliwości i prokurator generalny a także Dariusz Klimczak, minister infrastruktury.
Dokładny przebieg zdarzeń zrelacjonował Marcin Kierwiński, który potwierdził, że w ostatni weekend doszło do aktów dywersji, w tym jednym potwierdzonym, właśnie w rejonie miejscowości Mika. W przypadku drugiego - w rejonie Puław, minister użył określenia “bardzo prawdopodobny akt dywersji” – W tym przypadku wciąż trwają ustalenia odpowiednich służb – przekazał Kierwiński.
Szef MSWiA powiedział też, że zdarzenie w rejonie Miki wiązało się z wysadzenie fragmentu linii kolejowej – Ponad wszelką wątpliwość możemy powiedzieć, że doszło tutaj do odpalenia ładunku wybuchowego, który wysadził tory kolejowe. Zabezpieczono bardzo obfity materiał dowodowy w tej sprawie, który z całą pewnością pozwoli szybko zweryfikować sprawców tego haniebnego zdarzenia – mówił minister nadzorujący pracę m.in. policji.
Kierwiński dodał też, że policja zabezpieczyła już monitoring z całego rejonu w pobliżu miejsca detonacji ładunku wybuchowego. Zdaniem ministra pierwsze doniesienie dotyczące “huku” i potencjalnego wybuchu dotarło do policji około 21:40 w ostatnią sobotę, jednak bez precyzowania kierunku czy miejsca potencjalnego zdarzenia. Na miejsce dotarli funkcjonariusze policji z Garwolina, którzy jednak, zdaniem ministra, nie stwierdzili żadnego uszczerbku w infrastrukturze.
Minister spraw wewnętrznych poinformował także, że wczoraj, około 21:30 potwierdzono także dwa kolejne zdarzenia na sieci kolejowej w rejonie Puław – Na razie nazywamy te wydarzenia w ten sposób, bowiem służby pracują i weryfikują oba zdarzenia, żeby określić ich charakter. Jednym z nich jest uszkodzenie sieci trakcyjnej na długości około 60 metrów na tej samej linii kolejowej (linia nr 7 przyp. red.) co zdarzenie z Miki oraz, kilkaset metrów dalej, znalezienie na torach metalowej obejmy, zainstalowanej na torach. Ona została przecięta przez przejeżdżające pociągi, natomiast służby aktualnie analizują tę obejmę – dodał Marcin Kierwiński.
Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych zapewnił, że służby robią wszystko, żeby złapać sprawców i postawić ich przed sądem. Siemoniak przypomniał również, że dywersja nie odbywa się tylko w Polsce, lecz tego typu akty mają miejsce również w Litwie, Czechach czy Niemczech, jego zdaniem łącznym elementem tych państw - także Polski, jest to, że każde z nich wspiera walczącą Ukrainę. Siemoniak pytany o to, czy linia nr 7 została wybrana do dywersji w związku z tym, że służy ona jako jedna z kilku tras do przewozu sprzętu do Ukrainy odpowiedział, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, żeby ferować konkretne przyczyny, dla których to właśnie na tej linii doszło do opisywanych zdarzeń.
Stronę kolejową reprezentował na konferencji minister infrastruktury Dariusz Klimczak, który przekazał, że nierówność toru w rejonie Miki odczuł maszynista pociągu PKP Intercity Wisłok, który około 6:40 rano przekazał tę informację - dotyczącą nierówności - dyżurnemu ruchu w tym rejonie. Ten z kolei od razu poinformował kolejny pociąg w kolejności, a więc właśnie jednostkę Kolei Mazowieckich, która zatrzymała się w miejscu wybuchu i wyrwania szyny.
Radio ZET
donosi z kolei, że pociąg Kolei Mazowieckich był czwartym z kolei, który jechał torem po wysadzeniu jego fragmentu. Radio
donosi również, że służby PLK miały być już w podwyższonej gotowości, bowiem od 11 listopada na terenie wschodniej Polski doszło do kilkunastu incydentów w pobliżu torów.
Klimczak przekazał też, że PKP PLK naprawiają już infrastrukturę w rejonie Puław, o czym szeroko informuje też spółka w specjalnym komunikacie wysłanym do mediów, natomiast z racji tego, że oględziny w rejonie przystanku Mika wciąż trwają, PLK nie może tam jeszcze naprawić toru – Linia nr 7 jest przejezdna, w miejscu wyrwy pociągi jeżdżą po jednym torze, natomiast zakładamy, że w nocy uda się nam udrożnić całą linię nr 7 do jazdy dwutorowej z pełną prędkością – dodał Klimczak.
Minister zapewnił, że PKP PLK przystąpiła do zintensyfikowanej kontroli i objazdów poszczególnych linii kolejowych razem ze Służbą Ochrony Kolei. Pomoże w tym także wojsko, które ma sprawdzić całą linię nr 7 aż do granicy z Ukrainą - to ok. 120 kilometrów dwutorowego szlaku, o czym poinformował minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Sekretarz generalny NATO - Mark Rutte przekazał, że Sojusz Północnoatlantycki czeka na oficjalne ustalenia po eksplozji, która doprowadziła do uszkodzenia torów kolejowych w Polsce, o czym donosi
Wirtualna Polska.
Premier zapowiedział też posiedzenie Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego: